środa, 11 października 2017

Motorola g5s

Dobry wieczór.
Odebrałem dziś paczkę, której zawartość dodała mi chęci do życia. Po monotonnym, jakże doskonałym niczym Passat życiu s S8 przesiadam się na coś tańszego.
Miło mi przestawić Motorolę g5s. Trochę gorzej wyposażona, lepiej wykonana. Jak będzie się z nią współpracować ?
Trochę inaczej będę rozpisywać test, więc mam nadzieję, że ten i następne będą lepsze.
Na początek zestaw jaki znajdziemy w pudełku. Po otworzeniu i wyciągnięciu urządzenia ujrzałem instrukcję obsługi, gdzie na pierwszej stornie były napisy w języku czeskim. Polski, rodzimy język ujrzymy zaś po 17 kartkach...dalej książeczka o bezpieczeństwie i normach, jakbym miał Note 7...śmieszne. Pod tymi przydatnymi książeczkami znajdziemy kluczyk do portu dual sim/ sim, karta pamięci, ładnie zawinięty w torebce kabel usb, adapter turbo do ładowania.
Zestaw podstawowy, w sumie niczego więcej nie trzeba do użytkowania (no może słuchawki, w moim przypadku zawsze zbędne).
Samo urządzenie- g5s jest lepiej wykonane. Rozstaw klawiszy jest taki sam jak w innych przypadkach - blokada/ zasilanie, regulacja głośności na prawym boku. Na dole mamy głośnik, usb, mikrofon. Góra to wejście jack, lewy bok to tacka. Na przodzie znajdziemy ładnie zatopiony pod wyświetlaczem aktywny czytnik linii papilarnych i słabo zagospodarowane miejsce po bokach. Nad wyświetlaczem aparat, głośnik, czujniki i diodę doświetlającą nasze słit focie. Tył to anteny niczym w Samsungu J7 2017, wystający aparat w okrągłej zabudowie i ładne wykonane z metalu plecki (jak i boki, zapomniałem). Ogólnie do wykonania przyczepić się nie można. Materiały dobre, dobrze spasowane. Może ten przód to nie jest top tego roku, jednak to nie ta klasa budżetowa. /


















Miłej nocy !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz